Zaczęłam pracę już na serio. Próbuję się przyzwyczaić... ;) Rano wstaję kiedy chcę, muszę trochę ogarnąć pokoje dzieci, zrobić pranie jakieś 2x w tygodniu i przygotować im coś do jedzenia, kiedy wrócą ze szkoły. To wszystko! Więc zaczynam właściwie gdzieś o 1:00 PM. Wybieram sobie coś z tej półki na rano, jak na amerykańskie śniadanie przystało ;)
Ogólnie to amerykanie nie mają tradycyjnego obiadu. Przynajmniej moi nie... Kiedy dzieci wracają, to muszą COŚ przegryźć. Różnie można to rozumieć. Dziś np. jadły krakersy z tym białym serem francuskim i owoce z puszki typu ananas :| Nie pytajcie mnie, nie mam pojęcia czemu oni tak jedzą. Pierwszego dnia zrobiłam im naleśniki i się bardzo ucieszyli ale na tym moje pomysły się skończyły, więc zapytałam A. co oni mogą jeść po szkole. Dogadałyśmy się, że na razie ona coś będzie zostawiała w lodówce i napisze mi na kartce co. Ja im tylko podam. No i dzisiaj te krakersy mnie zabiły :P Powiedziała mi, że mają lunch w szkole i to im wystarczy. Tylko, że lunch mają o 11:00 AM a następny ich duży posiłek to gdzieś koło 7:00 PM... Po prostu muszę zaufać mamie, mama wie co dobre dla ich dzieci. Dobrze, że ja jestem w domu, to zawsze dla siebie coś zrobię.
W godzinach popołudniowych zaczynam jeździć. Rozwożę dzieci na te wszystkie zajęcia lub je odbieram, a bardzo lubię prowadzić samochód więc to dla mnie sama przyjemność! Jeżdżenie już dosyć opanowałam, ale za każdym razem mam jeszcze wątpliwości na skrzyżowaniach: powinnam jechać pierwsza, czy go puścić? Wszyscy mi mówią, że się przyzwyczaję. GPS to mój najlepszy przyjaciel teraz, jak się zgubię to mogę przycisnąć Get Home! i zaprowadzi mnie do domu choćby z bieguna. Dziś byłam pierwszy raz sama po Jacka w szkole. Pojechałam trochę wcześniej, obeszłam szkołę i muszę stwierdzić, że tak, jest taka jak w filmach :D Duże korytarze, szafki przy których wszyscy się spotykają i wiszą na nich, stoliki na zewnątrz i dużo trawy, wszędzie na ścianach zasłużeni absolwenci i klasy... tak, małe ławki (pojedyncze) i klimat! Nie robiłam zdjęć, bo wszędzie byli nauczyciele, może kiedy indziej ale mam z zewnątrz, dokładnie tak sobie wyobrażałam szkołę w US:
Hmmm, dopiero zauważyłam jaką ładną pogodę miałam ;) Szczerze to jestem tutaj na prawdę zalatana... Rano jak wstaję to na lodówce wisi kartka, co po kolei muszę zrobić. Latam z nią cały dzień i po kolei skreślam. To bardzo pomocne.
Dziś była u nas też sprzątaczka, to normalne, że kogoś takiego mamy, bo rodziców prawie wcale nie ma w tygodniu w domu, wracają dopiero koło 6:00-7:00 PM. W weekend to się człowiek chce zregenerować na kolejny tydzień. Więc posprzątała nam ładnie, trochę wcześniej zrobiłam za nią w pokoju dziewczyn, bo nie chciałam, żeby zabiła się o ubrania ;) Ogólnie czuję się tutaj trochę jak rodzic, cały czas muszę być taka odpowiedzialna i dorosła... chyba przyszedł ten czas kiedy patrze na wszystko z trochę innej perspektywy...
Mam dla Was taką ciekawostkę. Nie wiedziałam o tym wcześniej, ale moje dziewczyny mi o tym powiedziały. Mamy tutaj ćwierćdolarówki, można je dostać normalnie w sklepie jak wydają nam drobne. Coś jak nasze drobne złotówki. Jest haczyk ;) Nie każde, ale niektóre z nich mają na awersie wybity jakiś stan. Stanów jest 50 więc można sobie tyle tych monet nazbierać, ja na razie mam 4: Arkansas, Daleware, Maryland i South Carolina. Fajna sprawa, też chcę mieć 50! Prezentuję:
Ogólnie na razie dzieje się u mnie mało, bo muszę trochę popracować teraz i zyskać zaufanie ;) Dziś była u mnie local counselor- moja opiekunka i obgadałyśmy sprawy uniwersytetu. Nie mam za dużo funduszy na to ale au pairki sobie z tym radzą, więc ona pomoże mi dobrać coś odpowiedniego. Zamierzam zdawać egzaminy TOEFL tutaj. Odpowiednik polskiej matury, tylko ta jest amerykańska. Taki papierek będzie bardzo szanowany w Polsce jeśli będę miała zamiar wrócić :)
Zauważyłam, że J. na prawdę siedzi dużo w tym całym baseballu i footballu. Jest wielkim fanem Red Sox i New England Patriots. Popróbowałam trochę tego footballu. Nie jest wcale tak łatwo to złapać!
Bardzo klimatyczne zdjęcie wyszło :)
Kolekcja Jacka. Jedne z licznych. Podziwiam. Jedną z piłek poniżej złapał na meczu!
Powinien dobrze wyglądać na żywo, koniecznie muszę być na meczu :D
Moje plany na weekend to jakieś zakupy w sobotę i zwiedzanie Bostonu w niedzielę, więc prawdopodobnie po weekendzie znajdzie się tu więcej ciekawych rzeczy. Tak jak pisałam wcześniej mam to szczęście mieć A. i jej wejścia. Także ciekawe miejsca w Bostonie, muzea, akwarium, Imax (ogromne kino i centrum razem), jakiekolwiek wejściówki mam za free. Ktokolwiek chce zobaczyć to miasto i mało wydać powinien trzymać się mnie. :D Jak na razie jadę z dwoma au pairkami, mam nadzieję, że dużo uda nam się zwiedzić. A. powiedziała mi, że lepiej jak byśmy częściej tam jeździły (np. na całą sobotę czy niedzielę) i odwiedzały wszystko partiami. Można to wtedy zrobić na pieszo nie płacąc dużo za transport i tak dopasować żeby danego dnia wszystko było obok siebie. Sounds good!
A już 19 października czeka mnie odlot!!! W wybranych miejscach US odbędzie się Cosmic Run! Zapowiada się szaleństwo w Bostonie, nie mogę się doczekać!
Ciężko wytłumaczyć, co to właściwie jest. Żeby zrozumieć zalecam link. Obejrzyjcie video. Mnóstwo dobrej zabawy!
Jeszcze jedna rzecz mi została. Dużo z Was pyta, jak radzę sobie z angielskim. No więc: radzę sobie! 85% rozumiem z tego amerykańskiego bełkotu. 10% jestem w stanie się domyśleć, a pozostałe % to jakiś tam slang i trudne słownictwo lub słownictwo, którego muszę się douczyć, także jakoś leci. Ciągle słyszę, że mam dobry angielski ale jestem tutaj, by mieć idealny. Wiem, że dużo mi brakuje...
xoxo,

Bardzo przyjemnie czytało mi się ten wpis :) Życzę powodzenia jako au pair ! :D
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod komentarzem Ani :) Będę zaglądać częściej :)) Szkoły amerykańskie są super, przynajmniej na filmach :)) Powodzenia życzę, czekam/ na kolejne wpisy :)
OdpowiedzUsuńPS. Ja bym chciała wziąć udział w color run (http://www.youtube.com/watch?v=4EERSfHiqT8), ale jak widzę te 'cosmic run' - brzmi super :D też bym chciała wziąć w tym udział! :3 Wygląda podobnie, fajny klimacik :) Udanej zabawy życzę!! :)
pozdrawiam!
K.
Dzięki dziewczyny!
OdpowiedzUsuńColor Run też brzmi super tylko Cosmic jest chyba nocą z tego co widzę ;) Jesteś teraz też w US Karolina?
Hej :) Nie, czekam na tę swoją perfect rodzinkę :) Do tej pory jej nie znalazłam, na siłę nie będę się rzucać za oceany :) Poczekam jeszcze, by trafić tak fajnie jak ty :)
UsuńO Color Run dowiedziałam się niedawno, ale od razu mi się spodobało :) jak będę miała przyjemność być w Stanach, na pewno wezmę w nim udział :)) Daj znać, jak było na Cosmic Run :)) No i fotkami jakimiś zarzuć!
Pozdrawiam!
Ja bym nie mogła jeść ciągle płatków na śniadanie. Ile można ;) No ale to Ameryka !
OdpowiedzUsuńI te szkoły ! Zawsze chciałam do takiej uczęszczać. Szkoda, że moja tak nie wyglądała..