Strony

piątek, 11 października 2013

First Cluster Meeting

Cześć!

Postanowiłam napisać co nieco o pierwszym spotkaniu Au Pairek w moim okręgu. Jest nas około 25 ale oczywiście większość  nie mogła przyjść, bo miały zajęcia na uczelniach lub z różnych innych powodów. Podobno tak jest zawsze, ciężko dobrać jeden termin, który pasowałby wszystkim. Ja oczywiście wolnego też nie miałam w środę o godz. 7:30, bo powinnam być z moimi dziewczynami na dodatkowych zajęciach z matematyki, ale R. powiedział, że je zawiezie i odbierze więc mam jechać. Tym razem nasze spotkanie połączone było ze spotkaniem sąsiednich Au Pair a i tak było nas koło 15 osób jeśli dobrze pamiętam... Także na prawdę ciężko jest nam się wszystkim spotkać!
Co mogę powiedzieć? Było na prawdę fajnie, porozmawiałyśmy sobie trochę o Halloween, o naszych rodzinach, o nas samych, jak nam idzie to całe opiekowanie się dziećmi itd. Jest taka tradycja, że stajemy w kółko i każda po kolei mówi coś o sobie, bo wiadomo, że jedne dziewczyny przyjeżdżają, inne wyjeżdżają i się trochę mijamy. Tym razem nowa byłam ja, Alena, Sonia (z Hiszpanii) i ktoś tam jeszcze ale nie pamiętam. Niektóre dziewczyny są już tutaj po 7, 5, 4 miesiące lub nawet rok i właśnie zdecydowały się przedłużyć pobyt. Jedna dziewczyna z Tajlandii mieszka tu rok i 9 miesięcy!
Oczywiście luźne pogaduszki nie były jedyną rzeczą, która była w planach. Miałyśmy robić dynie! Wybrałam sobie taką trochę podłużną, dobrze stała i się nie kołysała na boki także zabrałam się do pracy. Zaczęłyśmy w piwnicy, bo trzeba było wydobyć wszystko ze środka.



Potem wszystkie wzięłyśmy się za malowanie wzorów, które chciałyśmy wyciąć. Na początku wzięłam zwykłą, nawet nie za bardzo straszną buźkę i pomyślałam, że będzie w sam raz. Później zobaczyłam, że każda dziewczyna robi podobnie, a ja nie lubię być taka sama jak reszta :) Pomyślałam, że skoro to moja pierwsza dynia tutaj, mam czas, mam pomysł i chcę być oryginalna, to muszę zrobić coś lepszego niż reszta. Tak już mam, niestety. Efekty zaraz. Napracowałam się trochę ale było warto, bo jak na drugi dzień pokazałam dzieciom to było wielkie WOW! Wyciąć było trochę ciężko, ale tutaj na wszystko ma się sposoby. Dostałyśmy takie specjalne nożyki, które ułatwiały pracę. Po kolei etapy archiwizowałam moim iPhonem, bo pierwsza dynia w US to nie byle co!





Jak wszystkie skończyłyśmy, trzeba było oczywiście je zapalić i zobaczyć jak to będzie wyglądało. Meeeega klimat! Tak fajnie się to oglądało w ciemności, każda ze swoją dynią w ciemnym ogrodzie! Robiłyśmy mnóstwo zdjęć, ale mój telefon średnio radzi sobie w sztucznym świetle, więc może lepiej poczekam na zdjęcia od dziewczyn. Wrzucę Wam te 'znośne'.


Z Zsofi i Andrea. To, co zrobiła Zsofi (po mojej lewej), to miał być domek ale nie do końca wyszedł :D


Ta z kotem była też niezła.


Dowiedziałam się, że typową przekąską podczas Halloween jest tzw. Carmel Apples. O co z tym chodzi? Karmel, woda, cynamon i coś tam jeszcze razem rozpuszcza się w garnku, w tym moczy jabłka (pokrojone, całe, jak kto woli) i to smakuje po prostu super! Dostałyśmy przepis na to od naszej opiekunki, bo koniecznie muszę to zrobić sama! Jak już się zacznie to jeść, nie można skończyć, coś pysznego! Ogólnie jestem zwolenniczką karmelu i wszystko, co z nim związane, to ja po prostu się poddaję... A tutaj się zakochałam! Miałyśmy trochę takich fajnych przekąsek, nie do końca niskokalorycznych, no ale Halloween, to Halloween.





Wczoraj z C. wyciągnęłam już parę szpargałów na Halloween. Oczywiście będziemy stroić dom. Mam już swojego faworyta jeśli chodzi o te rzeczy. Bardzo stary podobno, ale jary! Postawimy go przy wejściu na werandzie i jak ktoś podejdzie, to zacznie śpiewać, więc to będzie trochę zaskoczenie dla przybywających dzieci po cukierki :D


Także to tyle, jeśli chodzi o spotkanie. Było całkiem fajnie i zrobiłam swoją pierwszą dynię! Na weekend nie mam żadnych planów, no może poza jednym. Wczoraj A. zapytała mnie, czy nie chcę iść z dziewczynami na koncert Seleny Gomez w sobotę, bo one ją uwielbiają, a nie ma za bardzo kogo o to poprosić. Zgodziłam się, bo wiedziałam, że im zależy. Nie jestem jakąś jej wielką fanką, nawet może i to trochę obciach ale zawsze jakieś nowe doświadczenie i bilet mam za darmo, więc why not? Teraz muszę trochę oszczędzać pieniądze, bo szykuję dla siebie coś extra! Na razie nie mówię, żeby nie zapeszyć, ale trzeba będzie trochę zacisnąć pasa i jakoś dam radę!
Trzymajcie się i udanego weekendu!

xoxo,                                            

4 komentarze:

  1. Awwwww koncert Seleny Gomez <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja i moja kolezanka uwielbiamy Twojego bloga :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow dzięki! Miło mi, że ktoś to czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoja dynia mistrzostwo O.o brawo Wórbel<3

    OdpowiedzUsuń