Strony

poniedziałek, 14 października 2013

Koncert Seleny Gomez/ Columbus Day

Hi guys!

Weekend znów tak szybko minął! W piątek rano skoczyłam do YMCA, bo formę trzeba trzymać, potem posiedziałam trochę w domu z ferajną oglądając głupoty w TV. To trochę dziwne, ale ostatnio tak się nad tym zastanowiłam... Jak byłam w Polsce to w kółko oglądałam amerykańskie seriale. Po kolei było: The O.C., Tree Hill, Gossip Girl, 90210, The Vampire Diares, Pretty Little Liars itd. Teraz, jak jestem tutaj oglądam polskie M jak miłość!!! Aaa i jeszcze Mam talent zaczęłam wczoraj. Może dlatego, że większość z tych seriali się już pokończyła lub trzeba czekać na nowe odcinki, ale tak czy inaczej- dziwne! Jestem na bieżąco z TVD i PLL, bo oglądam tutaj na żywo na CW.  Mogłabym zacząć oglądać coś nowego, ale po prostu chcę obejrzeć to moje stare, dobre M jak miłość i przyznaję się do tego :)
Chciałam zrobić też pierogi w piątek, ale R. poprosił mnie, żebym pojechała z nim do szpitala, bo A. miała jakieś badania i chciał ją odebrać (wróciliby razem jej samochodem). Później okazało się, że nie zdąży zawieźć M. i C. odpowiednio na zawody biegania i tenis, więc ja wzięłam M. na zawody, on C. na tenis i jakoś daliśmy radę. Czasem mamy takie zwariowane dni, że wszystko szybko się dzieje, a czasem mam cały dzień wolny i nie wiem, co mam z nim zrobić. Także piątek zleciał.
W sobotę umówiłam się na lunch a Andreą. Pojechałam do niej i razem zrobiłyśmy kurczaka z sałatką i na deser lody! Dobrze, że ona trochę bardziej ogarnia to gotowanie ode mnie. Spędziłyśmy w sumie ze sobą trochę czasu, obejrzałyśmy film i na 5:00 PM musiałam być w domu, bo jechaliśmy na koncert Seleny. Tak, od początku średnio mi się to podobało, bo jak wspominałam nie jestem jej fanką. W końcu wyszło tak, że A. pojechała z nami i muszę powiedzieć, że było... nie tak źle, jak się spodziewałam.
Przede wszystkim to był mój pierwszy koncert w US, jak by nie było. Dużo ludzi (większość jednak to dziewczynki około 12 lat), atmosfera i miejsce! Okazało się, że koncert odbędzie się na hali, w której grają koszykarze NBA- nasi Boston Celtics. Dla mnie bomba! Wszędzie wisiały plakaty koszykarzy, pierwsze stroje za szklaną szybą, ale i także rzeczy związane z hokejem, bo Boston Bruins też maja tam swoje mecze. A. powiedziała mi, że zawsze zaskoczona jest tym, jak np. jednego dnia odbywa się tam koncert, a już na następny dzień parkiet pokryty jest lodem i czeka na mecz hokeja! Niesamowite! Miejsca miałyśmy całkiem całkiem, może trochę za bardzo po prawej stronie, ale przynajmniej widziałyśmy backstage. Hala zrobiła na mnie ogromne wrażenie, nie mogę się doczekać, kiedy pójdziemy na mecz NBA.
Co ja mogę powiedzieć na temat Seleny? Ładna, zgrabna dziewczyna, namęczyła się niemiłosiernie tańcząc i skacząc. Zastanawiałam się też, czy nie śpiewa z playback'u, bo przecież jak można robić te dwie rzeczy na raz non stop...? Ale muszę przyznać, że lepiej tańczy i wygląda, niż śpiewa i może na tym zakończę. Nie mam zamiaru jej oceniać, bo z jakiegoś powodu jest jednak sławna, ale szczerze mówię, że na mnie to wielkiego wrażenia nie zrobiło. Anyway, fajnie było to zobaczyć.
Jako support przybyli Emblem 3, nie mam pojęcia kto to, pierwszy raz o nich słyszałam, ale zrobili na mnie bardzo pozytywne wrażenie, chyba większe niż sama S. Nagrałam trochę filmików, mam zdjęcia. Enjoy!




Po środku hali było wielkie S i G i służyło jej jako część sceny.

Duże jest rozmazane. A. robiła, sory ;)



Emblem 3


Emblem 3 poprosili wszystkich o włączenie latarek w telefonach i zrobiło się bardzo klimatycznie. 
No nie są fajni? Są!

Selena Gomez. Wejście smoka. Booom!
 



Cover "Roar" Katy Perry
 A wracając zobaczyłam kawałek Bostonu nocą...

Niedzielę całą spędziłam w Natick Mall w poszukiwaniu powoli zimowych rzeczy, bo do US nie przywiozłam nic takiego. Po pierwsze dlatego, że przyjechałam, jak jeszcze nawet jesieni nie było widać, po drugie dlatego, że takie rzeczy zajmują za dużo miejsca i po trzecie, bo taniej jest mi tutaj to kupić. Jak na razie zaopatrzyłam się w nowe buty i rozglądam się dalej. Łaziłyśmy z Andreą po tych wszystkich sklepach i później pojechałyśmy odpocząć do kina. Runner Runner z Justin'em Timberlake'm średni, ale jak Justin gra, to ja zawsze mogę to oglądać. Tym razem dali mu jakąś rudą za partnerkę, a ja zakochana byłam w tej parze z In Time. Odwiozłam później Andreę do domu, bo chwilowo ma ograniczony dostęp do samochodu i tam obejrzałyśmy drugi film z Sarah Jessica Parker, ale tytułu nie pamiętam. Wróciłam do domu koło 12:30 AM.
A dziś? Columbus Day. Wszyscy mają wolne, dzieci nie idą do szkoły. Żyć nie umierać. Oczywiście wszystko związane jest z nazywanym przez nas Krzysztofem Kolumbem i jego odkryciem Ameryki. Amerykanie świętują ten dzień i nic dziwnego. W Natick mieliśmy wielki turniej piłki nożnej, co jest tradycją. Wszystkie moje dzieci brały w nim udział. Turniej trwał 3 dni i nazjeżdżało się podobno 300 drużyn z okolicy. Moje dziewczyny niestety zakończyły swój udział w sobotę, ale drużyna J. grała dziś w finale. Przyjechałam żeby zobaczyć, myślałam, że już nie zdążę, bo najpierw byłam w YMCA, ale rozpoczęło się o 11:00 AM. Zdążyłam na końcówkę pierwszej połowy, całą drugą i... karne! Natick ulegli drużynie z Wellesley dopiero po karnych. Prowadziliśmy już 2:0, ale potem chłopakom się trochę przysnęło i zakończyliśmy zawody na 2 miejscu. Myślę, że to i tak dobry wynik. 
Jutro od nowa to samo, nowy tydzień, nowe wyzwania. Byle do piątku!


                                                                                  xoxo,

3 komentarze:

  1. Fajna notka, widać, że jestes naprawde mila osoba. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej:) Jesli Twoj blog jest nie jest jeszcze na liście blogów au pair, to fajna sprawa go tam zgłosic http://blogi-au-pair.blogspot.com/p/jak-doaczyc.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz dawno tam jest, ale dziękuje!

    OdpowiedzUsuń